Za oknem deszcz,
Ta szara
rzeczywistość
smutna i
przygnębiająca,
taki właśnie jest
mój świat.
Jestem jak kundel
błąkam się po
uliczkach,
szukam szczęścia, wchodząc wśród ludzi,
lecz oni mnie nie chcą,
omijają z daleka.
Czy ktoś mnie
przygarnie?
Potrzebuję miłości.
Wyję, lecz odpowiedzi
brak,
mój Pan mnie opuścił.
Tułam się w czarnej
przestrzeni...
I nagle, blask!
Świat kolorów nabiera,
serce z betonu się
uwalnia
oddech coraz szybszy
Oczy spotkały się w prostej linii
przygryzam wargi,
podchodzi…
Łapie mnie za rękę i prowadzi,
prowadzi mnie przez
życie,
poznaję wszystko na
nowo
szare uliczki –
pocałunki nasze,
deszcz pachnie
erotyzmem.
Dłonie nasze się
splatają,
ludzie są nieważni,
czuję szczęście.
Jeśli ktoś mi to
odbierze,
zwiędnę jak róża.
Ale wiem, że on
zostanie,
bo też jest jak
pies,
potrzebuje miłości
i kocha mnie bardziej
niż samego siebie.
Maryśka R.
Mam nadzieję, że wiersz się spodobał, trochę nad nim siedziałam. Czy też tak macie, że pisanie na blogu was odpręża? Bo ja tak. Niekiedy czuję się lepiej wypisując tu moje uczucia, niż jak się komuś zwierzam. Taki paradoks. :)
Czekam na szczere opinie, ostatnio mało weny we mnie, bo w moim życiu trochę nudno. Chciałabym w końcu przeżyć coś szalonego, więc czekam z niecierpliwością na wakacje. Jeszcze 2,5 miesiąca. Przede mną trudna decyzja STUDIA. Najgorsze uczucie, kiedy nie masz zielonego pojęcia co chcesz dalej w życiu robić. :(
No to czekam na wasze komentarze.
Miłego dnia. :*